Ona-16 latka kochająca życie do czasu.Mercedes bo tak miała na imię była pogoda roześmiana,wesoła do czasu gdy do jej życia wkroczyła śmierć.Zabrała jej wszystko.Rodziców,przyjaciół,rodzeństwo.Opowiem wam teraz jej historię
Był ciepły i pogody lipiec.Mercedes wraz ze swoją rodziną podążała do domu przyjaciół rodziny na grilla.Było wspaniale śmiała się z bawiła ze swoim bratem.Gdy przyszedł czas powrotu do domu 14 letnia Mercedes przeczuła że stanie się coś złego.Nie mówiąc nikomu o tym zdarzeniu wyszli przed dom gdy mamie Mechi przypomniało się o zapomnianych zabawkach jej brata.Kazała jej po nie pójść.Gdy wracała rozpędzony samochód wjechał w jej rodzinę.Niebyło kogo ratować mama i brat już nie żyli podobnie jak przyjaciele.Jej ojciec jeszcze oddychła otworzył oczy wypowiedział 2 słowa niedaj się.poczym umarł.Był czas gdy Mechi była pogodna ale to tylko w domu gdy była bezpieczna.
On -16 letni wysoki brunet z grzywką postawioną na żel.Miał kochającą rodzinę.Jego mama była prawnikiem a tata architektem.Od najmłodszych lat umiał śpiewać i tańczyć.Gdy na szkolnym przedstawieniu był producent wytwórni muzycznej odrazu go przyją.Miał wiele marzeń ale najbardziej chciał wystąpić w La Skali.Udało mu się.Przeprowadził się do Buenos Aires i tam zmarła jego matka.Zmarła na raka osierocając jego i młodszego brata Leonarda.Od śmierci matki ich ijciec się nimi niezajmował.Dostawali tylko pieniądze na potrzebne rzeczy.Ruggero-bo tak miał na imię zajmował się bratem najlepiej jak potrafił.Kochał go najbardziej na świecie.Ake bardzo chciał poznac miłość swojego życia.
*Mercedes*
Jak co ranka wstała o 7,00 i poszła do łazienki.Nalała do wanny cwody i wojego ulubionego truskawkowego żelu.Włosny natomias umyła kokosowym szamponem.Gdy wyszłą z wanny założyła nowy komplet bielizny i do tego
czarną sukienkę.
czarne szpilki
biały żakiet
biało złotą torebkę .
Zrobiła makijaż który wyglądał tak
i paznokcie:
włosy rozpuściła i zakręciła lokówką.Gotowa zeszła na dół gdzie unosił się zapach świeżo zrobionych naleśników.Jej cioci Clary jak zwykle nie było.Zjadła i poszła do studia.
*Ruggero*
Wstał o 6,30 i poszedł wziąść prysznic.Postawił grzywkę i przebrał się w czarne spodnie białą koszulę i granatową marynarkę na nogach miał niebieskie vansy.Poszedł do pokoju swojego braciszka i lekko go szturchną.Leo natychamiast otworzył oczka i uśmiechnął się do Rugga.
Co mały wstajemy?-spyta z uśmiechem
Tak-powiedział i się uśmiechnął.
To chdź.-wyciągnął go z łożeczka i postwił go na ziemi.Gdy zszedł na dół jego ojciec pił kawę.Mały już biegał mu pod nogami.Tak biegał że strącił z stolika do kawy wazon.Jego ojciec natychmiast do niego podszedł i chciał go udeżyć i gdyby nie Rugg zrobił by to.Mały od razu się do niego przytulił:
trzymał go za koszulę bał się po prostu się bał
Hej ! no więc miał pojawić się prolog wczoraj ale po prosu nie zdążyłam.
Przepraszam bardzo Mechiś .Sorry
Czekam na komentarze.
Besos Ludmi
miejsce dla Mechiś ♥
OdpowiedzUsuńWybaczam, bo świetnie piszesz i zajęłaś mi miejsce xd
Usuńkochana, rprolog jest fenomenalny, nie moge sie doczekac rozdzialu 1, tak sie ciesze ze ......ze, ze tak swietnie piszesz i dzielisz sie tym z nami ♥.
Zaraz zadam pytanie w zakladce zapytaj ♥
kocham i czekam na jedynke
besos, Mechiś ♥
Śliczny prolog!
OdpowiedzUsuńCzekam na 1 rozdział
Trochę malutka czcionka i trudno się czyta......
dziękuję
Usuńpostaram się ją zmienić
rozdził pojawi się szybko :)
Ale się wkręciłam! Na maxa! Ja nie pojmuję, jak ja mogłam wcześniej tu nie zajrzeć!
OdpowiedzUsuńNie wiem! Jestem na siebie wściekła. Masz ogromny talent, a ja ogromne zaległości,
Więc lecę czytać dalej ;** Kocham <3